Poranne zwycięstwo ze Słowacją bardzo nas ucieszyło! Mieliśmy dobry początek po zastawionej pułapce. Mniej doświadczona drużyna Słowacji nie poczytała za dobrze, że nauczeni historią z pierwszych dwóch meczów rozjeździliśmy sobie tylko jedną stronę toru, ale za to troszkę porządniej i tam zagraliśmy LSD (nawet do domu...) Niestety byliśmy w sporym niedoczasie po 3 endach i musieliśmy grać szybko, przez co zrobiłem kilka karygodnych pomyłek (znowu nauczka!) - nie znowu takich dużych, ale fatalnych w skutkach (a można było bezpieczniej inaczej). Na szczęście w siódmym kluczowym endzie zagraliśmy ostatnie dwa kamienie koncertowo - najpierw promotion double take-out idealnie ja, a potem bardzo trudny szeroki draw za kamień stojący na kole znaczonym zwykle jako 4-foot Adela. I steal za 1. Potem tylko obrona dobrze postawionego kamienia w środku i udało się...
Garść moich spostrzeżeń dotyczących statystyk. Robią to naprawdę różni ludzie. I sądzę, że jednak nazwisko ma trochę znaczenie... Zobaczcie...
To screen z wczorajszego meczu z Australią. Partia, w której zdobyliśmy 3 punkty. Gramy strażnika. Jednocześnie ma blokować bezpośredniego take-out'a na naszych żółtych kamieniach i coś tam jeszcze robić, ale to już nieistotne. Ocena? 1...
Tu mecz dzisiejszy ze Słowacją. Raz - kamienie są źle naniesione - od początku enda mieliśmy dwa lepsze. Dwa - graliśmy po prostu strażnika. Zły? Ocena? 0...
Niestety statystycy siedzą za torem z jednej strony, i to często pod kątem. Nie mają szans żeby widzieć co się dzieje w domu po drugiej stronie stąd takie rzeczy jak powyżej. Pokreślone na czarno kamyki, to to co widział statystyk. Naniesione na nowo żółty i czerwony to sytuacja po pięknym zagraniu Adeli, które dało nam przejęcie siódmej partii. Ocena? 2...
Mecz z Australią. My za takie coś zawsze dostaniemy 0...
A ostatni kamień? Prosty draw. Za słaby. Nie punktuje. Ocena? 2...
I po co to wszystko pokazuję? Żeby dać Wam znać, że:
1. na lodzie nie zawsze wszystko jest tak, jak to widać na screenach (co nie znaczy, że nie warto tam śledzić rywalizacji),
2. statystyki nie są tu robione lepiej niż w Polsce, ba, zaryzykuję nawet twierdzenie, że statystycy na tegorocznej lidze KKC byli zdecydowanie lepsi niż ci tutaj (pozdrowienia dla całej ekipy z Krakowa!),
3. statystyki nie grają - vide Markku Uusipaavalniemi - turniejowa średnia ok. 50%, ale bilans 2-0 i właśnie gra dogrywkową partię z niepokonaną Szkocją (która gra na grubo ponad 70%), tutaj liczą się kluczowe kamienie!
No i na koniec jeszcze słówko do fanów statystyk (sam się do nich zaliczam). Nie da się ukryć, że najlepsi na tym turnieju grają na zupełnie innym poziomie niż reszta stawki. To widać i na lodzie, i w statystykach :)





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz