wtorek, 29 kwietnia 2014

W poniedziałek... Ja nie mogę.. Bo... Mam znowu lanie...

Przystępując do poniedziałkowych spotkań mieliśmy jeszcze cień szansy na awans do fazy play-off turnieju. Było to miłe uczucie, ale wiedzieliśmy, że to zadanie karkołomne. I mecz ze Szwajcarią rzeczywiście pozbawił nas złudzeń. Grali naprawdę dobrze. NAPRAWDĘ! To był już inny poziom. O ile Czesi mieli dobre momenty, ale coś tam jednak się mylili, o tyle u Helwetów poziom zagrań był wysoki i równy przez cały mecz. Z trudem ugraliśmy enda...

Koniec końców do ostatniego meczu przystępowaliśmy wiedząc, że walczymy o czwarte miejsce w grupie. Japonia przez cały turniej grała dobrze, ale nie potrafiła postawić kropki nad i pokonując któregoś z bezpośrednich rywali do awansu.

O ile we wcześniejszych, przegranych spotkaniach z Czechami i Szwajcarią, przygotowanie taktyczne drużyn odegrało kluczową rolę (w czytaniu lodu, dobieraniu linii przy zmianach siły, lekkich wybiciach, odpowiedniej rotacji kamienia, właściwego szczotkowania podczas gry, itd., itd.), o tyle w meczu z Japonią jednak strategia gry dała nam zwycięstwo.

Oczywiście graliśmy dobrze, najlepiej w całym turnieju, ale mieliśmy też przeciwnika rozpracowanego - wiedzieliśmy, że kluczem do zwycięstwa będzie zmuszenie Japończyków, a szczególnie fantastycznie grającą panią Sato, do zagrania jak największej liczby mocnych zagrań. I udało się! W statystykach odnotowano 5 wybić Japończyków wykonanych z 60% skutecznością, ale kilka lekkich wybić było wpisanych jako Raise. Ostatecznie przez cały mecz (poza pierwszą partią) mieliśmy inicjatywę, przeważaliśmy w drawach (!), graliśmy rozważnie i wygraliśmy całe spotkanie 8-5 mając jeszcze pół minuty zapasu czasowego... Wspaniałe zakończenie turnieju!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz