Pewne umiejętności okazują się bardzo przydatne kiedy człowiek z dnia na dzień postanawia wpakować się w osobliwy wyjazd na Mistrzostwa Świata. Wiele lat temu moja przyjaciółka Małgosia nauczyła mnie użytecznej sztuki sitodruku, dzięki czemu dziś jestem w stanie wyprodukować cały zestaw odzieży reprezentacyjnej (zgodnej z wymogami WCF'u) o każdej porze dnia i nocy, wliczając w to niedziele i święta... Na swoje kolory reprezentacyjne wybraliśmy soczystą, patriotyczną czerwień oraz delikatną szarość (żeby nie zlewać się z lodem, który, jak przypuszczamy, w Dumfries będzie biały). Podsumowując stan naszych przygotowań: mamy już bilety na loty tam i z powrotem, stroje (za wyjątkiem jasnych kurtek) i wypełnioną papierkową robotę. Nie mamy jeszcze całkowicie dogadanego noclegu, ale na WMDCC będziemy, choćbyśmy mieli nocować w namiotach na trawniku pod halą...

Brawo! Urzekł mnie również jakże cudowny orzeł :]
OdpowiedzUsuńpiyknie :)
OdpowiedzUsuńrozbijecie namiot na tym boisku piłkarskim, które jest obok hali :) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWolałbym nie... Kiedyś nocowałem tak w Kopenhadze (tam jest kompleks kilkunastu/kilkudziesięciu (?) boisk piłkarskich jedno obok drugiego. Niewinnie rozbiliśmy się tuż obok linii bocznej skrajnego (równo skoszona trawka...), po czym rano obudziła nas krzatanina. Po rozwarciu zamka ujrzeliśmy rząd równo ustawionych tyłem mężczyzn okupujących okoliczne krzaki (bezpośrednie przygotowywanie do meczu...). Myślę, że moja delikatna partnerka z drużyny mogłaby takiego widoku nie przeżyć...
Usuń